Adrianna Płaczek: Mamy wspólny cel i małymi krokami dążymy do niego
Jedną z bohaterek w meczu z AZS-em Gdańsk była Adrianna Płaczek. Szczecińska bramkarka obroniła dwa rzuty karne i swoimi pewnymi interwencjami pozwoliła Pogoni zbudować wysoką przewagę.
Jak Wam się grało po raz pierwszy od dwóch miesięcy przed własna publicznością?
– Bardzo długo czekałyśmy na takie spotkanie, by w końcu zagrać u siebie. Mamy wspaniałą publiczność. Od początku dyktowałyśmy warunki i cieszymy się, że dwa punkty zostały w Szczecinie.
Chyba nikt nie spodziewał się tak łatwego zwycięstwa. Już po pierwszej połowie nie było wątpliwości kto rządzi na parkiecie.
– Wiedziałyśmy, że Gdańsk po ostatniej porażce przyjedzie tu pełen energii i tanio skóry nie sprzeda i że będzie walczył od samego początku do końca. Po ostatnim naszym meczu w Gdańsku wracałyśmy bardzo zdenerwowane tym remisem. Powiedziałyśmy sobie, że jesteśmy rządne rewanżu i dziś pokazałyśmy kto był faworytem tego spotkania.
Obroniłaś rzut karny Moniki Stachowskiej. Wiedziałaś gdzie będzie rzucać?
– Przypuszczałam, że może zmienić róg. Przeważnie rzuca w prawą stronę bramkarza. Znamy się już kilka lat i grałyśmy w jednym zespole. Przyjęłam taką taktykę, że ja zmienię swoją stronę, ona zmieniła swoją i to ja wyszłam z tej konfrontacji zwycięsko.
Martyna Wierzbicka zmieniła Ciebie w drugiej połowie spotkania i również zaprezentowała dobrą formę. Boisz się konkurencji?
– Cieszę się, że się uzupełniamy i mam nadzieję, że w następnych meczach też tak będzie.
W rundzie rewanżowej większość spotkań gracie na wyjeździe. Czy to w jakikolwiek sposób utrudnia Wam drogę do celów jakie sobie wyznaczyłyście na ten sezon?
– Nie zważamy na to gdzie gramy. Wiadomo na wyjazdach musimy grać twardo w obronie i dawać z siebie dwa razy więcej. Mamy jeden, jasno określony wspólny cel i małymi krokami dążymy do niego.
tekst: Oskar Antoni Masternak
foto: Tamara Medyńska