Poznański walec znów przejechał się po Portowcach. Lech – Pogoń 3:0
Mówią, że w życiu nic dwa razy się nie zdarza. Pogoń udowodniła, że w przeciągu kilku dni potrafi dwukrotnie przegrać z Lechem 0:3. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że szanse na awans do finału Pucharu Polski znacznie się oddaliły.
Od pierwszego gwizdka wyraźną przewagę mieli poznaniacy. W ich grze brakowało jedynie celnego strzału na bramkę Portowców. Tym czasem podopieczni Kazimierza Moskala koncentrowali się głównie na defensywie, szukając swego szczęścia w mozolnie konstruowanych atakach pozycyjnych. Do dwudziestej minuty Portowcy zdołali oddać jedynie jedno, bardzo niecelne, uderzenie na bramkę Lecha. Dopiero Adam Gyurcso w 25. minucie spotkania zdołał oddać uderzenie, które mogło zmylić Jasmina Buricia. Co można było przewidzieć, chwilowa przewaga Pogoni została szybko skontrowana i po pół godzinie gry było już 1:0 dla Kolejorza. Ładną indywidualną akcję wykończył celnym strzałem Szymon Pawłowski. Niestety nie podziałało to mobilizująco na Granatowo-bordowych i wciąż w ich grze nie było widać pomysłu na zdobycie wyrównującej bramki.
Po zmianie stron również raźniej do ataku ruszyli gospodarze pucharowego pojedynku. Po ośmiu minutach drugiej połowy było już 2:0. Znów talentem błysnął Pawłowski, który wyłożył piłkę w polu karnym Kownackiemu. Znajdujący się ostatnio w wyśmienitej formie napastnik Lecha pewnym strzałem pokonał Jakuba Słowika. Dosłownie chwilę później piłka znów znalazła się w bramce Portowców. Ponownie uderzał Kownacki, ale przy tej akcji sędzia dopatrzył się przewinienia na szczecińskim golkiperze. Niestety następna akcja przyniosła kolejną bramkę poznaniakom. Tym razem po rzucie rożnym najwyżej do piłki wyskoczył Lasse Nielsen i głową posłał piłkę do siatki. W tym momencie chyba dla wszystkich stało się jasne, że losy tego spotkania już się rozstrzygnęły. Portowcy grali bez pomysłu i nie mogli znaleźć sposobu, by zatrzymać poznańską lokomotywę. Co prawda, w samej końcówce Pogoń próbowała zdobyć honorową bramkę, ale żadna z tych prób nie zakończyła się strzałem godnym odnotowania. Sędzia po doliczeniu dwóch minut zakończył to słabe w wykonaniu Granatowo-bordowych spotkanie.
Foto: Mateusz Szklarski