Twierdza Szczecin padła. Pogoń Baltica – AZS Koszalin 23:25
Czy to z powodu długiej przerwy w rozgrywkach, czy z powodu choroby Małgorzaty Stasiak, porażkę Pogoni Baltica w ćwierćfinale Pucharu Polski przed własną publicznością należy rozpatrywać w charakterze niespodzianki.
Los skojarzył ze sobą w ćwierćfinale Pucharu Polski szczecińską Pogoń Baltica z koszalińskim AZS-em, dzięki czemu byliśmy świadkami kolejnych w tym sezonie derbów pomorza. Przed spotkaniem faworytkami do gry w Final Four były podopieczne trenera Adriana Struzika, które w trakcie sezonu pewnie wygrały z akademiczkami przed własną publicznością oraz zremisowały w meczu rozgrywanym w Koszalinie. O tym kto awansuje, zadecyduje wynik w dwumeczu (rewanż za tydzień na wyjeździe).
Mimo obronionego rzutu karnego, szczecinianki nie mogły zaliczyć początku spotkania do udanych. Po ośmiu minutach przegrywały z akademiczkami 1:4. Wyraźnie brakowało skuteczności i umiejętności znalezienia sytuacji rzutowych. Trener Struzik długo nie czekał i poprosił o czas. Słowa szkoleniowca podziałały i w szybkim tempie udało się nawiązać kontakt z AZS-em. Duży wkład w to miała Joanna Gadzina, która była niezawodna w szybkich kontratakach. Koszalinianki szybko wróciły jednak do swojej gry, a w grze Pogoni nie było widać pomysłu. Dość szybko zaczęły sypać się dwuminutowe wykluczenia. W tym momencie trener Struzik decydował się na ściągnięcie bramkarki, ale nie przynosiło to dobrego efektu. Akademiczki również nie grały przepisowo i w pewnym momencie musiały sobie radzić z potrójnym osłabieniem. Na osiem minut przed końcem wciąż utrzymywała trzybramkowa przewaga gości (7:10). W samej końcówce udało się doprowadzić do remisu, a w ostatniej akcji Hanna Jaszczuk wyprowadziła Baltice na pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu. Ostatnie słowo należało do AZS-u i na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 12:12.
Po zmianie stron na prowadzenie wyprowadziła Pogoń Karolina Kochaniak. Jednak wciąż wynik spotkania oscylował wokół remisu. W trakcie gry w osłabieniu udaną interwencje na bramce zaliczyła Monika Głowińska, która zmieniła na tej pozycji Adriannę Płaczek. Prawdziwym utrapieniem szczecińskiej defensywy była Valentina Nestsiaruk, która po 40 minutach miała na swoim koncie już pięć trafień i znów wyprowadziła koszalinianki na trzybramkową przewagę (17:20). Nie podziałało to mobilizująco na zawodniczki Pogoni i na 15 minut przed końcem przewaga gości wzrosła do pięciu trafień. Dopiero wtedy obudziły się podopieczne Adriana Struzika. Prawdziwą wolą walki wykazała się Płaczek, która zamurowała szczecińską bramkę. Czas okazał się jednak nieubłagany i mimo walki pierwsza porażka w tym sezonie na własnym parkiecie stała się faktem.
tekst: Oam
foto: Tamara Medyńska