Wilki zwycięskie na inaugurację! King – Start 93:88
Zawodnicy King Szczecin od zwycięstwa rozpoczęli swój trzeci sezon wśród koszykarskiej elity. Jednak TBV Start Lublin okazał się być wymagającym przeciwnikiem, który przez całe spotkanie nie odstawał od szczecinian. Niemniej dwa, ważne punkty zostały w Grodzie Gryfa.
Na pierwszą kwartę w nowym sezonie trener Marek Łukomski desygnował do gry Michała Nowakowskiego, Jakuba Garbacza, Russella Robinsona, Zacha Robbinsa oraz Craiga Sworda. Takie ustawienie nie okazało się zbyt szczęśliwe w pierwszych fragmentach gry. Szczególnie zawodziła skuteczność. Przez pierwsze cztery minuty na sześć prób celnych były tylko dwie. Goście w tym czasie zdołali zbudować dziewięciopunktową przewagę (4:13). Szkoleniowiec szczecinian postawił wziąć czas i to podziałało mobilizująco na jego podopiecznych, ponieważ od tego momentu zaczęli gonić wynik. Dzięki dobrym zmianom udało się zmniejszyć straty do czterech oczek przed pierwszą przerwą (20:24). Najlepszym strzelcem gości w pierwszych dziesięciu minutach był Stefan Balmazowić, który rzucił dwanaście punktów.
Druga ćwiartka pokazała zupełnie inne oblicze King Szczecin. Po czterech minutach można było zapomnieć o jakiejkolwiek stracie do lublinian. Dobrze punktował Brown, a pierwsze prowadzenie dała ładna trójka Marcina Dutkiewicza (31:29). Trzeba również zwrócić uwagę na kilka cennych punktów, które dołożył Nowakowski. Mimo to, zawodnicy TBV Startu nie dawali za wygraną i nie pozwolili szczecinianom na zbudowanie dużej przewagi. Na przerwę obie drużyny schodziły przy dwóch punktach przewagi Wilków (46:44).
Po zmianie stron goście szybko doprowadzili do wyrównania i mecz rozpoczął się od nowa. W grze wilków znów widoczna była nerwowość, która przejawiała się niepotrzebnymi faulami. Pierwsze trzy akcje ofensywne podopieczni Marka Łukomskiego kończyli właśnie przewinieniami. Wobec tego goście znów wyszli na prowadzenie (46:51). Sprawy w swoje ręce wziął Paweł Kikowski, który zachował zimną krew w decydujących momentach. Dzięki niemu wynik wciąż oscylował wokół remisu.
Na ostatnie dziesięć minut Wilki wchodziły na parkiet z jednym punktem przewagi (67:66). Później szczecinianie starali się prowadzić grę. Dobrze oglądało się pod koszem Robbinsa, który popisał się w kilkoma efektownymi blokami oraz dorzucił szesnaście oczek. Zawodnicy King Szczecin wyszli na kilkupunktowe prowadzenie, ale na niespełna trzy minuty przed końcem celna trójka Jankowskiego sprawiła, że goście mieli tylko dwa oczka straty. W ostatnich momentach więcej chłodnej głowy zachowały Wilki i to ich łupek padły cenne dwa punkty (93:88).