Fenomenalny Gyurcso i efektowna wygrana. Pogoń – Wisła Kraków 6:2!

Cztery bramki węgierskiego pomocnika oraz trafienia Matrasa i Nunesa pozwoliły Portowcom odnieść spektakularne zwycięstwo nad pogubionymi Wiślakami. Dzięki trzem punktom Granatowo-bordowi choć na chwilę awansowali na czwarte miejsce w tabeli.

W rzęsistych strugach deszczu padającego od pierwszej minuty spotkania musieli radzić sobie zawodnicy obu drużyn. Początkowe akcje Portowców zapowiadały dobre widowisko. Niestety w kluczowych fragmentach każdej akcji brakowało celnego strzału. W dziesiątej minucie mogła paść pierwsza bramka dla Pogoni. Ładne dośrodkowanie z rzutu rożnego efektownie wypiąstkował Łukasz Załuska, ale zrobił to w taki sposób, że możliwość oddania strzału miał Spas Delev. Niestety i ta próba zakończyła się fiaskiem. Po chwili pięknie z dystansu uderzał Adam Gyurcso, ale piłka minimalnie przeleciała nad poprzeczką. Goście odpowiedzieli akcją, którą zakończył Paweł Brożek uderzając głową obok lewego słupka bramki szczecinian. Po kwadransie było już 1:0 dla Granatowo-bordowych. Gyurcso dobrze znalazł się w polu karnym Wiślaków i z bliskiej odległości pokonał interweniującego Załuskę. Węgier cztery minuty później ponownie wpisał się na listę strzelców. Zakończył świetną indywidualną akcję strzałem w długi róg, a golkiper gości nie mógł obronić tego uderzenia. Pomocnik reprezentacji Węgier był w tym spotkaniu nie do powstrzymania. Po 25 minutach miał już skompletowanego hattricka! Tym razem wykończył akcję Deleva. Portowcy nie zwalniali tempa i raz po raz atakowali bramkę rywali. Po rzucie rożnym do piłki najwyżej wyskoczył Mateusz Matras i skierował piłkę do siatki. Po półgodzinie było już 4:0. Przy takim wyniku gra się trochę rozluźniła, co wykorzystała Wisła. Na siedem minut przed przerwą Dawida Kudłę pokonał Jakub Bartosz. Sędzia doliczył jedną minutę, ale w tym czasie wynik nie uległ zmianie.

Druga część meczu rozpoczęła się od kolejnej bramki Portowców. Z rzutu wolnego egzekwowanego sprzed linii pola karnego trafił Ricardo Nunes. To nie był koniec strzelania w tym spotkaniu. Na 6:1 znów trafił Adam Gyurcso. Wykorzystał świetne podanie Adama Frączczaka i z bliska pokonał bramkarza gości. Koncertowa gra Pogoni trwała w najlepsze, a przeciwnicy skupiali się jedynie na przerywaniu ataków Portowców. Dogodną okazję do podwyższenia prowadzenia miał Rafał Murawski, ale w sytuacji sam na sam górą był Załuska. Po tej akcji gra się uspokoiła, a piłka znajdowała się głównie w środkowej strefie boiska. Goście na kwadrans przed końcem zdobyli drugie trafienie. Z rzutu wolnego przepięknie uderzył w samo okienko Adam Mójta. Dopiero pojawienie się na boisku Łukasza Zwolińskiego ożywiło poczynania Pogoni. Napastnik pojawił się na murawie na dziesięć minut przed końcem meczu i miał dwie dobre możliwości do strzelenia bramki. Jednak za każdym razem uderzał niecelnie. Mimo doliczonego czasu gry wynik nie zmienił się i Portowcy mogli rozpocząć świętowanie efektownego zwycięstwa.

tekst: oam

foto: Mateusz Szklarski


Reklama