Klątwa Siarki. King Szczecin – Siarka Tarnobrzeg 76:84

Po wyrównanym spotkaniu, w którym oba zespoły popełniały dużo błędów pierwsze zwycięstwo w sezonie odniosła Siarka Tarnobrzeg. Szukając pozytywów należy wskazać na postawę Maćka Majcherka, który po raz pierwszy miał szansę pokazać się w większym wymiarze czasu.

Spotkanie z outsiderem z Tarnobrzega rozpoczęło się od pięciu punktów Russela Robinsona. Jednak goście wykorzystali błędy w defensywie szczecinian i wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. Decydujące były faule przy rzutach, za które goście dostawali dodatkowe punkty. Sprawę poprawiło pojawienie się na parkiecie Tylora Browna, który w dwóch akcjach zdobył pięć oczek. Ten zryw nie trwał długo i Siarka wyszła na jedenaście punktów przewagi (12:23). Na parkiecie pojawił się Maciek Majcherek, rzucił trójkę, ale i on nie był w stanie zmienić wyniku na korzyść Wilków. Po dziesięciu minutach było 24:17 dla gości.

Drugą kwartę otworzyły trójki Alexa Welsha i Tylora Browna. Później podopiecznie trenera Łukomskiego z mozołem zaczęli odrabiać straty. Dobrze punktował Kikowski i Brown, a i Siarka powoli zaczęła opadać z sił. Nie mając dużej rotacji w zespole, trener Pyszniak zmuszony był korzystać przez dłuższy czas z tych samych zawodników. Zespołowa akcja całej drużyny zakończona punktami Sworda doprowadziła do wyrównania w szesnastej minucie meczu (36:36). Punkt Browna i wsad Kikowskiego wyprowadziły wyprowadził Wilki na pierwsze prowadzenie w od początku meczu. Do szatni King Szczecin schodziły przy prowadzeniu 46:42.

Po zmianie stron piłka długo nie wpadała do kosza i dopiero akcja Kulon-Robbins przyniosła pierwsze punkty w drugiej połowie. Podkoszowy jak zwykle popisał się również efektownym blokiem i wszystko zaczęło wracać na właściwe tory w grze szczecinian. Przewaga gospodarzy z każdą minutą rosła, a i kolejni gracze poprawiali swoje osiągnięcia w spotkaniu. Wśród tarnobrzeżan zaczął punktować Brandon Brown, który poprzedni sezon spędził w Szczecinie. Pozwoliło to gościom zniwelować straty zaledwie do dwóch oczek przed decydującą rozgrywką (62:60).

Ostatnie dziesięć minut otworzył wsad Sworda. Jednak Siarka wciąż trzymała bliski kontakt z Wilkami i po dwóch minutach goście doprowadzili do wyrównania po 64. Tymczasem pod koszem wciąż szalał Sword, kończąc każdą akcję wsadem. Trójkę dołożył Nowakowski i znów na prowadzeniu byli Szczecinianie. Było to zbyt mało, by móc powiedzieć, że Wilki prowadziły grę. Goście co rusz doskakiwali do remisu i każdy zespół mógł przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Niestety przy remisie po 74 Siarka zaliczyła run 5:0 i po woli mogła rozpocząć myślenie o pierwszym w sezonie zwycięstwie. Punkty Robbinsa ożywiły jeszcze nadzieje wśród Kinga. Niecelna trójka Nowakowskiego poskutkowała niesportowy faul Browna i goście na 12 sekund przed końcem prowadzili już pięcioma oczkami. Ostatecznie goście wygrali 84:76.

Tekst: oam

foto: Mateusz Szklarski

 


Reklama