Anwil przerywa serię Wilków. King Szczecin – Anwil Włocławek 80:86

Na trzech zwycięstwach z rzędu swoją serię zakończyli szczecińscy koszykarze. W środowy wieczór przed własną publicznością nie sprostali gościom z Kujaw. Znów kluczowa okazała się trzecia kwarta, w której goście wyraźnie pokazali swoją wyższość.

Z pierwszej kwarty oprócz kilku błędów po obu stronach kibicom na pewno zapadną w pamięć dwie rzeczy: otwierająca spotkanie seria 6:0 Wilków oraz dwa świetne bloki w wykonaniu Russela Robinsona i Szymona Łukasiaka. Ponadto w grze obu zespołów brakowało koncentracji, co skutkowało przypadkowymi zagraniami. Mimo kłopotów podopieczni Marka Łukomskiego wygrali tę część meczu 25:20. Trójka Skibniewskiego na początku drugiej ćwiartki stanowiła dla Wilków sygnał do dalszych ataków. Jednak to goście od tego momentu zaliczyli serię 7:0, którą przerwał dopiero Zach Robbins, rzucając z dystansu. Później znów wszystko zaczęło się układać po myśli szczecinian. Dobre zawody grał „Skiba”, którego no look pass z pewnością będzie pretendować do zagrania kolejki. Do przerwy Wilki prowadziły 41:38.

Akcja 2+1 Dimitriewa na początku trzeciej części meczu dała remis gościom, którzy wspomagani przez swoich kibiców koniecznie chcieli przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. W szybkim tempie wyszli na ośmiopunktową przewagę. W ciągu pierwszych czterech minut Anwil rzucił trzynaście oczek, przy zaledwie dwóch po stronie Wilków. Po przerwie na żądanie trenera Łukomskiego w jego drużynę weszły nowe siły i w ciągu kilkunastu sekund dogonili przeciwników. Mimo to goście byli bardziej konsekwentni w swojej grze i zdołali przed ostatnią kwartą odbudować swoją przewagę. Przed ostatnimi dziesięcioma minutami goście mieli 11 punktów przewagi (56:67). Znów nie zbiło to z tropu szczecinian, którzy znów podjęli rękawicę i umiejętnie gonili wynik. Nadzieję szczególnie dawała forma Tylora Browna, Pawła Kikowskiego i Marcina Dutkiewicza, który miał w tym meczy stuprocentową skuteczność w rzutach z gry. Jednak to żaden z nich nie wlał tyle nadziei w serca szczecińskich kibiców co Michał Nowakowski. Na trzy i pół minuty przed końcem meczu trafił zza łuku i Wilki miały już tylko punkt straty do gości z Kujaw. W ostatnich dziewięćdziesięciu sekundach więcej zimnej krwi zachowali goście, którzy wygrali całe spotkanie 86:80.

tekst: Oskar Masternak

foto: Mateusz Szklarski


Reklama