Jeden Bułgar, to za mało. Pogoń – Lech 0:3
Lech Poznań brutalnie wypunktował dobrze do tej pory funkcjonujący zespół Pogoni i po raz trzeci z rzędu wygrał swoje spotkanie przewagą trzech bramek.
Mecz nie mógł się gorzej zacząć dla Portowców. W trzeciej minucie meczu niefrasobliwe zagranie Jakuba Słowika do Sebastiana Rudola wykorzystał Dawid Kownacki, który nie miał najmniejszego problemu z pokonaniem szczecińskiego golkipera. Portowcy długo nie mogli się otrząsnąć po stracie bramki. Szczególnie gra w defensywie wyglądała bardzo nerwowo, co raz po raz wykorzystywali piłkarze Lecha. Dopiero w 21. minucie meczu Granatowo-bordowi poważniej zagrozili poznańskiej bramce. Sprytem wykazał się Spas Delev, który zza pola karnego oddał bardzo dobry strzał. W tej sytuacji kunsztem wykazał się Matuś Putnosky, wybijając z dużym wysiłkiem piłkę na rzut rożny. Mimo przejęcia inicjatywy przez Pogoń, to przed przerwą goście mogli cieszyć się z jeszcze jednej bramki zdobytej przez Kownackiego. Na dziesięć minut przed gwizdkiem napastnik Kolejorza wykorzystał świetne podanie Majewskiego i precyzyjnym strzałem pokonał rozpaczliwie interweniującego Słowika.
Po zmianie stron wyraźnie poprawiła się gra zawodników Kazimierza Moskala, którzy za wszelką cenę dążyli do strzelenia bramki kontaktowej. Swoje okazje mieli Frączczak, Murawski i Delev. Bułgar nawet wpakował piłkę do siatki, ale sędzia prowadzący zawody dopatrzył się w tej sytuacji pozycji spalonej. Pogoń cały czas przeważała i zdawało się, że zdobycie przez nią bramki jest tylko kwestią czasu. Na dwadzieścia minut przed końcowym gwizdkiem Delev znów trafił do siatki, ale i tym razem zdaniem sędziego Stefańskiego był na spalonym. Spas zapisał się jednak w protokole meczowym za sprawą żółtej kartki, otrzymanej w 80. minucie meczu. Mimo wyraźnej przewagi Portowców, to Lech zdołał strzelić kolejną bramkę. Prawdziwym katem szczecińskiej drużyny okazał się Marcin Robak, który zmienił Kownackiego. Były napastnik Pogoni skorzystał ze złego ustawienia szczecińskiej defensywy i nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Słowika. Mecz zakończył się pierwszą od sierpnia porażką Pogoni na własnym stadionie.
Portowcy będą musieli szybko otrząsnąć się z bolesnej porażki. Trener Moskal będzie musiał poważnie pomyśleć o ustawieniu linii obrony i obsadą bramki. Okazja do rewanżu już w najbliższą środę.
Tekst: Oskar MasternakFoto: Mateusz Szklarski