Paweł Kikowski: Stelmet od trzech lat ślizgał się z Wilkami

King Szczecin wygrał na własnym parkiecie z jednym z najtrudniejszych przeciwników w całej stawce PLK. Jednym z ojców tego sukcesu jest Paweł Kikowski, który zgodził się z nami porozmawiać po tym ważnym sukcesie.

Wygrywając ze Stelmetem sprawiliście ogromną niespodziankę. Co sprawiło, że udało wam się ograć tak utytułowanego rywala?

Przede wszystkim zagraliśmy drużynowo. Walczyliśmy przez całe czterdzieści minut i od początku nadaliśmy ton temu spotkaniu. Nie daliśmy gościom odskoczyć i w miarę kontrolowaliśmy przebieg tego meczu. W drugiej kwarcie Stelmet trafił kilka trójek z rzędu, ale potrafiliśmy się temu przeciwstawić. Po zmianie stron również dobrze zaczęli grać, ale dziś było to na nas zbyt mało.

W poprzednich spotkaniach zdarzało się wam tracić tempo po przerwie. Dziś widać było, że cały mecz zagraliście na podobnej intensywności. Co powiedział wam trener w czasie przerwy?

Mówił nam żeby cały czas utrzymywać koncentrację i nie dać się zaskoczyć rywalom. Stelemet bardzo często w drugich częściach spotkań wrzuca wyższy bieg i odskakuje przeciwnikom. Byliśmy na to gotowi . Mimo słabego początku trzeciej kwarty utrzymywaliśmy koncentrację i dzięki temu odnaleźliśmy się na parkiecie.

Dla Ciebie sam początek spotkania nie był zbyt udany. Trafiłeś dopiero za czwartym podejściem i później stałeś się jednym z ojców tego zwycięstwa. Skąd taka przemiana?

Trener nie miał w tamtym momencie do mnie żadnych pretensji i nic nie mówił o mojej grze. Sam szukałem odpowiedniej koncentracji. Jestem pewien swoich umiejętności i jeśli przeciwnik zostawi mi wolną pozycję, to nie zawaham się oddać rzutu. Nawet jeśli pierwsze cztery będą niecelne, to w końcu któryś trafię.

Postraszyliście tym meczem przeciwników w Pucharze Polski?

Na pewno chcieliśmy to spotkanie wygrać. Ostatnio mieliśmy dwie porażki i nie byliśmy z tego zadowoleni. Stelmet od trzech lat ślizgał się z Wilkami. W naszej grze za każdym razem czegoś brakowało. Dziś udało się przekuć naszą walkę w zwycięstwo. Wszyscy dali z siebie bardzo dużo i to okazało się kluczem do zwycięstwa.

Wysłaliście też sygnał do Zgorzelca, że ostatnia porażka była wypadkiem przy pracy. Uważasz, że teraz inaczej podejdą do pucharowego pojedynku?

Chciałbym mieć nadzieję, że Turów cały czas myśli, że jesteśmy w dołku. Ten mecz w Zgorzelcu zupełnie nam nie wyszedł i jesteśmy głodni rewanżu. W czwartek będzie ku temu okazja.

Tekst: Oskar Masternak
Foto: Mateusz Szklarski

Reklama