Zmarnowana szansa Wilków. King Szczecin – Rosa Radom 63:68
Gościnni okazali się być we wtorkowy wieczór koszykarze King Szczecin. We własnej hali dali się ograć rozbitej i borykającej się ze sporymi problemami Rosie Radom.
Mecz od początku z obu stron wyglądał dość chaotycznie. Zarówno Wilki, jaki i Rosa grały dosyć otwartą koszykówkę, a lepiej na tym wychodzili przyjezdni. Szczególnie lepiej wychodziła im gra pod koszem, gdzie często rzucali łatwe punkty. Dodatkowo odrobinę celniej rzucali zza łuku, co przekuło się na prowadzenie do przerwy radomian 32:38. Wśród podopiecznych Marka Łukomskiego można wyróżnić Travisa Releforda. Amerykanin skutecznie wchodził pod kosz, czym przez dłuższy czas zaskakiwał defensywę gości. Pierwszą połowę zakończył efektowny buzzer beater Filipa Zeguły.
Trzecią kwartę Wilki rozpoczęły od serii 4:0 i wydawało się, że szybko zniwelują straty do rywali. Tymczasem goście odpowiedzieli dziewięcioma punktami z rzędu. Skończyło się to dziesięcioma oczkami przewagi Rosy przed decydującą kwartą meczu (46:56). Gdy wydawało się, że jest już po meczu zawodnicy King Szczecin wzięli w garść i w ostatnim momencie złapali kontakt z przeciwnikami. Na zegarze były niespełna cztery minuty do końca spotkania i dzięki celnym rzutom osobistym Paweł Kikowski wyprowadził szczecinian na pierwsze od dłuższego czasu prowadzenie. Krótki to był zryw, bowiem w końcówce meczu więcej chłodnej głowy zachowali goście i to oni cieszyli się z dwóch punktów (63:
Foto: Mateusz Szklarski