Ważne zwycięstwo. Pogoń – Gwardia 33:30
Szczecińskim szczypiornistom po bardzo nerwowym spotkaniu udało się odnieść cenne zwycięstwo z głównym rywalem w walce o utrzymanie.
Na zakończenie sportowego weekendu szczypiorniści Pogoni Szczecin walczyli w fazie play-out z opolską Gwardią. Oba zespoły walczyły już ze sobą w tym tygodniu i po szalonym meczu, w którym Opole prowadziło już dziesięcioma bramkami, to szczecinianie zdołali zniwelować straty, by o wyniku zdecydowała dramatyczna końcówka. Ostatecznie to Gwardziści zdołali wywalczyć dwa cenne punkty.
Niedzielny pojedynek rozpoczął się od prowadzenia gości 0-3. W tym momencie przypomniał o dobie Łukasz Gierak, który w pierwszych dziesięciu minutach trzykrotnie dziurawił obronę gości. Cały czas jednak goście utrzymywali dwu- trzybramkową przewagę. Dobrze w pierwszej połowie prezentował się Kirył Kniazeu, zdobywca sześć bramek. Drużyna z południa Polski prezentowała o wiele bardziej dojrzalszy hanball. Ich akcje trwały kilka sekund, w trakcie których wymieniali trzy lub cztery podania zakończone przeważnie celnym rzutem. Tymczasem podopiecznym Antoniego Pareckiego bardzo często brakowało cierpliwości i przez to gubili się w mozolnie budowanych atakach pozycyjnych. Po pierwszej połowie było 20:18 dla gości.
Po zmianie stron Portowcy szybko odrobili straty po rzutach Łukasza Gieraka i Dawida Krysiaka. Chwilę później trafił też Walczak i Pogoń wyszła na pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu. Niestety, po ośmiu minutach drugiej połowy trzecie wykluczenie i w konsekwencji czerwoną kartę zobaczył Kniazeu, który był jednym z lepszych zawodników na boisku. Dwa nietrafione karne, faul w ataku i coraz większe nerwy nie poprawiły obrazu gry Granatowo-bordowych. W takim momencie szczecinianie mogą liczyć na swojego bramkarza, który w wielu momentach trzymał im wynik. W ofensywie świetnie radził sobie Dawid Krysiak i na dziesięć minut przed końcem Pogoń prowadziła trzema bramkami (28:25). W końcówce sprawę w swoje ręce wzięli sędziowie, którzy zupełnie nie wiedzieli, co się dzieje na parkiecie. Na szczęście podopieczni Antoniego Pareckiego nie dali się zbić z tropu i odnieśli ważne zwycięstwo w walce o utrzymanie (33:30).
tekst: Oam
foto: Mateusz Szklarski