Weekend pełen nerwów. Pogoń Baltica – Vistal Gdynia 1:1
Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę w hali przy ulicy Twardowskiego spotkania szczypiornistek przyniosły bardzo wiele emocji. Oba mecze były bardzo wyrównane, ale o większym szczęściu mogą mówić zawodniczki z Trójmiasta.
W półfinałowej fazie Mistrzostw Polski trafiły na siebie drużyny, które tydzień wcześniej walczyły o Puchar Polski. Wówczas górą były podopieczne Pawła Tetelewskiego, które po raz trzeci sięgnęły po to trofeum. W trakcie ligowych rozgrywek zawsze górą były gospodynie spotkania i ten argument był najważniejszy, gdy chciało się wskazać na faworyta do awansu.
Niestety zawodniczkom Pogoni Baltica zabrakło w końcówce drugiego spotkania szczęścia, przez co to gdynianki mają teraz większe szanse na stoczenie walki o Mistrzostwo Polski. Duży wpływ na taki obrót spraw mają panowie Andrzej Gratunik i Mariusz Wołowicz – sędziowie, którzy zapomnieli, że to nie oni są najważniejszą częścią piłki ręcznej. Ich skandaliczne momentami werdykty sprawiły, że znacząco wpłynęli na wynik obu spotkań. Wystarczy spojrzeć na liczbę kar, które podyktowali w pierwszym, bardzo zaciętym spotkaniu. Pogoń przez czternaście minut musiała grać w osłabieniu, a równie ostro grające przeciwniczki tylko przez cztery. W drugim meczu było podobnie.
Wracając do sportowej rywalizacji. Oba zespoły zostawiły bardzo dużo serca na parkiecie. Dużo w tych meczach zależało od defensywy. Trzeba przyznać, że w tym elemencie gry bardzo dobrze wyglądał gdyński Vistal. Przeciwniczki Pogoni zaprezentowały wysokie ustawienie i bardzo szybkie powroty do defensywy, dlatego szczecinianki nie mogły zbyt często skorzystać ze swojej najgroźniejszej broni, jaką są szybkie kontry. Dodatkowym zmartwieniem trenera Adriana Struzika jest kontuzja Joanny Gadziny, która w pierwszym meczu została zniesiona z parkietu i przewieziona do szpitala. Okazało się, że doznała urazu ścięgna Achillesa i nie będzie mogła występować już do końca sezonu. Trzeba też zwrócić uwagę na liczbę zdobytych bramek przez Monikę Kobylińską. Rozgrywająca Vistalu i reprezentacji Polski w ciągu dwóch dni aż 22 razy znalazła drogę do szczecińskiej bramki (w dużej mierze z rzutów karnych).
Pogoń wobec tych wszystkich przeciwności pokazała dojrzałość i opanowanie. Dobrze prezentowała się w obronie oraz cierpliwie i skutecznie budowała akcje w ataku pozycyjnym. Dużo dobrego przyniosły rzuty z drugiej linii w wykonaniu Moniky Bancilon i Małgorzaty Stasiak. W bramce, jak zwykle, czarowała Adrianna Płaczek. Szkoda, że nie udało się odnieść dwóch zwycięstw, ale podopieczne Adriana Struzika nie raz pokazywały w tym sezonie, że potrafią sobie radzić w trudnych momentach i nic jeszcze nie jest stracone. Spotkania numer trzy i cztery już za tydzień w Gdyni.
Sobota, 23 kwietnia, mecz numer jeden Pogoń – Vistal 23:20 (12:11)
Niedziela, 24 kwietnia, mecz numer dwa Pogoń – Vistal 27:28 (13:13)
tekst: Oam
foto: Tamara Medyńska