Piętnaście sekund do pełni szczęścia. Pogoń’04 – Red Dragons Pniewy 2:2
Choć w tym roku szczecińscy futsaliści jeszcze nie doznali goryczy porażki, to remis z sąsiadem z ligowej tabeli na pewno budzi wśród wszystkich spory niedosyt. Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki, ale zabrakło koncentracji i szczęścia w decydujących fragmentach meczu.
Pierwsze w tym roku spotkanie przed własną publicznością futsaliści Pogoni’04 rozpoczęli od szukania szczęścia w kontratakach. Inicjatywa należała do gości z Pniew, ale pierwszą dogodną sytuację zmarnował Mateusz Gepert. Zawodnik szczecińskiej drużyny po jednej z kontr znalazł się w sytuacji sam na sam, ale trafił wprost w dobrze interweniującego bramkarza. W szóstej minucie drogę do bramki znalazł najskuteczniejszy w tym sezonie piłkarz Pogoni, Artur Jurczak. Swoje trzynaste trafienie zawdzięcza świetnemu podaniu z prawej strony boiska od Mateusza Jakubiaka, a jemu pozostało tylko odpowiednio dostawić nogę. Chwilę później mogło być już 2:0, ale w dobrych sytuacjach Granatowo-bordowi niemiłosiernie pudłowali. Jednocześnie trzeba podkreślić dobą postawę Łukasza Koszmidera, który w pierwszych dziesięciu minutach kilkukrotnie popisywał się udanymi interwencjami. Wychowanek Pogoni do końca pierwszej połowy zachował czyste konto, ale jego koledzy z pola nie byli w stanie podwyższyć prowadzenia.
Zmiana stron podziałała mobilizująco na zawodników Łukasza Żebrowskiego. Chwilę po wznowieniu gry na listę strzelców wpisał się Mateusza Jakubiak. Niestety chwilę później goście wykorzystali błąd w ustawieniu szczecińskiej defensywy i bez większych problemów Adrian Skrzypek zdobył bramkę kontaktową. Po tym trafieniu gra się wyrównała, ale żadna z drużyn przez blisko dziesięć minut nie potrafiła stworzyć dobrej sytuacji do strzelenia gola. Z każdą upływającą minutą Czerwone Smoki próbowały doprowadzić do choćby remisu, ale podobnie jak Portowcom brakowało im w niedzielnym spotkaniu skuteczności. Na ostatnie trzy minuty, coraz bardziej zdesperowani pniewianie zdecydowali się na wycofanie bramkarza. Chciał to wykorzystać Mateusz Gepert, ale jego strzał na pustą bramkę trafił w słupek. Na piętnaście sekund przed końcowym gwizdkiem wyrównujące trafienie zdobył Piotr Błaszczyk i całe spotkanie zakończyło się rezultatem 2:2.
tekst: oam
foto: Mateusz Szklarski