Bezbarwni Portowcy znów remisują. Pogoń – Jagiellonia 0:0

Mimo czterdziestu pięciu minut gry w przewadze szczecińscy piłkarze nie potrafili zdobyć bramki. Po meczu pozostał duży niedosyt i obawa o miejsce Pogoni po zakończeniu rundy zasadniczej Lotto Ekstraklasy.

Od pierwszego gwizdka oglądaliśmy Pogoń, która bardzo chciała udowodnić to, że ostatnie niepowodzenia ma już za sobą i za wszelką cenę chce odbudować zaufanie kibiców. Portowcy w pierwszych minutach mieli kilka okazji do zdobycia bramki, ale za każdym razem brakowało im precyzji przy oddawanych strzałach. Niestety z każdą upływającą minutą gra coraz bardziej przypominała grę w szachy. Marazm przerwała dopiero akcja Frączczaka z 26. minuty, po której Delev trafił w słupek bramki strzeżonej przez Mariana Kelemena. Nieliczne okazje miała też Jagiellonia. Na przykład strzał z czterdziestej minuty Sheridana mógł zaskoczyć Słowika, ale na szczęście Irlandczyk nie trafił celnie w piłkę, a ta wyszła poza końcową linię boiska. Goście tuż przed przerwą musieli sobie radzić w dziesiątkę. Czerwoną kartkę za faul na Adamie Gyurcso otrzymał Łukasz Burliga.

Druga odsłona spotkania od początku rozczarowywała. Grający w przewadze gospodarze znacząco obniżyli loty, a składne akcje ofensywne można było policzyć na palcach jednej ręki. Piłka przeważnie znajdowała się w środkowej strefie boiska i żadna z drużyn nie kwapiła się do zdecydowanych ataków. W taki sposób trudno było myśleć o odniesienie tak długo wyczekiwanego zwycięstwa.W doliczonym czasie gry piłka znalazła się w siatce Jagielloni, ale sędzia Lasek dopatrzył się w tej akcji spalonego. Niestety dwunasty remis w sezonie stał się faktem, a co gorsza w następnym spotkaniu nie zobaczymy dwójki bocznych obrońców. Ricardo Nunes będzie musiał pauzować za czwartą żółtą kartkę w rozgrywkach, a Davidowi Niepsujowi odnowiła się kontuzja.

Tekst: Oskar Masternak
Foto: Mateusz Szklarski

Reklama